Siedzą, piją, lulki palą,
Kłótnie, hulanka, swawola;
Ledwie gminy nie rozwalą,
Ha ha, hi hi, hejże, hola!
Wójcina siadł w końcu stoła,
Podparł się w boki jak basza;
"Hulaj dusza, hulaj!" - woła,
Grozi, tumani, przestrasza.
Petentowi, co nie słucha,
Nie czeka nawet miesiąca,
Świsnął kwitem koło ucha -
- już z petenta masz zająca.
Specjaliście ze starostwa,
Co głośno opróżniał rondel,
Przydzielił pensyjkę niemałą -
- z "fachowca" robi się kondel.
Tacie w nos wyciął trzy szczutki,
Do łba przytknął trzy rureczki,
Cmoknął, cmok i "Absolwenta"
Wytoczył ze łba pół beczki.
Wtem, gdy wódkę pił z kielicha,
Kielich zaświstał, zazgrzytał;
Patrzy na dno: "co u licha?
Po coś tu "gościu" zawitał?"
"A! Wójcina, witam, bracie."
To mówiąc bieży ku niemu:
"Cóż to, czyliż mnie nie znacie?
Macie mnie już na sumieniu!"
Wójt zmalał, ku drzwiom się kwapił
Na widok zjawy z kielicha;
Ten za koszulę ułapił,
Dziś nie uciekniesz, do licha!"
"Mam prawo ciebie trzy razy
Zaprząc do każdej roboty;
A wyborcze obietnice
Musisz spełnić co do joty."
"Skręć mi teraz bicz ze żwiru,
"Inwestorom" - dla postrachu,
A nasz nowy Dom Kultury
Wnet zbudujesz mi na piachu."
"Dom zaś będzie z silikatów,
Wysoki pod szczyt Łomnicy,
Z brody kontrolera dachy,
To widok nowej Lipnicy!"
Już wójcina duchem skacze,
Dom buduje z silikatów,
Potem bicz ze żwiru toczy,
Jako groźbę na wariatów.
| |
"Dałeś radę, panie wójcie,
Lecz druga rzecz nie skończona:
Jezioro wciąż nie ma pana,
A woda gałęźmi zniszczona."
"Włodarz" kurczy się i krztusi,
Aż zimny pot na nim bije;
Lecz PAN KAŻE, SŁUGA MUSI;
Kręci się biedak i wije
Wije się i kombinuje,
Wymyśla ciągłe przeszkody,
Ażeby tylko wędkarzy
Wciąż nie dopuścić do wody.
"Wylecisz z gminy jak z procy,
Jeśli nie spełnisz zadania;
A ludzie we wsi czekają,
Dość tego obiecywania!"
Wójt mógłby, lecz lekceważy,
Aż przyjdzie chwila wyborów;
I wtedy może rozważy,
Że z ludzi nie robi się worów*.
"Jeszcze jedno, będzie kwita,
Zaraz pęknie moc wójtowska;
Patrzaj, oto jest społeczność:
Miejscowa tutaj, "gochowska".
"Niech na ten rok w samej gminie
Przyjmie za ciebie mieszkanie.
Niech przez ten rok ona rządzi,
A ty "se daj na wstrzymanie".
"Przysiąż jej miłość, szacunek
I posłuszeństwo bez granic;
Złamiesz choć jeden warunek,
Już cała ugoda za nic."
Wójt do niego pół ucha,
Pół oka zwrócił na gminę,
Niby patrzy, niby słucha,
Robi głupio - mądrą minę.
Niby patrzy, kto "dokucza",
Tymczasem już klamki dotyka,
Czmychnąwszy dziurką od klucza,
Do dzisiaj zmyka i zmyka.
Bo gdy pod tyłkiem się pali,
A każdy petent "dokucza",
Najlepiej na innych "zwalić"
I - uciec dziurką od klucza!.
Za inspirację Adamowi Mickiewiczowi dziękuje
* "wor" - po rosyjsku "złodziej" |