HERKULES NIE DA RADY, ALE KOBIETA OWSZEM
-Nawet Herkules nie pokona wszystkich swoich wrogów- mówiła pewna mieszkanka Rzymu,
piorąc po gębie męża i każdego ze służby. Tę anegdotę do dzisiaj opowiada się w Rzymie niektórym mężczyznom, aby pohamować ich zbytnie zapędy.
Okazuje się, że nasza gmina nie leży tak daleko Rzymu, jak wynika to z atlasu geograficznego.
Pośrodku gminy leży miejscowość, w której jedna kobieta powstrzymała zapędy kilku mężczyzn.
Jak wiadomo, budowę boiska w Prądzonie rozpoczęto w 2008r. zajmując bez zgody część gruntu prywatnego. Działano bez pozwolenia na budowę ze strony powiatu.
Maszyny wjechały i zniszczyły mienie prywatne. Właścicielka gruntu została postawiona przed faktem dokonanym. Jej pierwsze interwencje u tamtejszego radnego,
kierownika referatu rolnictwa czy wójta nie dały efektu. Co gorsza, była wyśmiewana i straszona różnymi "kwitami". Przedstawiano ją w złym świetle przed społecznością
wiejską jako osobę, która nie chce boiska dla dzieci. Wywierano na nią nacisk, aby zrezygnowała ze swojego, co odziedziczyła po swoim mężu. Przeżyła bardzo wiele
przykrości i szykan, ale na przekór temu dzielna kobieta nie poddała się i rozpoczęła walkę.
Przede wszystkim Barbara Günther rozpoczęła korespondencję z urzędem gminy w celu wyjaśnienia sprawy. Pisma kopiowała, aby mieć dowód swego działania. Wiemy bowiem,
że w urzędzie czasami nasze pisma "dziwnie"
znikają. Następnie p. Basia przywróciła kulturę rolną na zajętym bezprawnie polu. Cała walka trwała długie trzy lata. Nasza bohaterka wykazała wiele cierpliwości
i wytrwałości, i dzięki temu w końcu dopięła swego. Uratowała swoją własność przed kradzieżą ze strony urzędu gminy.
15 czerwca br. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Słupsku uchyliło decyzję wójta Rafała Narlocha o budowie boiska wiejskiego w Prądzonie. Kolegium wskazało, że wójt
nie dokonał szczegółowej analizy prawnej warunków budowy. W związku z powyższym nie dopełnił swoich obowiązków wynikających z planowania przestrzennego i prawa budowlanego.
Powyższa sprawa pokazuje siłę kobiet z naszej gminy. Potrafią postawić na swoim i zwyciężają pomimo początkowych kłopotów i trudności. Z drugiej strony widać słabość
niektórych mężczyzn, którzy nie potrafią rozmawiać z kobietami i przekonać je spokojnie do swych racji.
Sądzę, że potrzebujemy władzy dla zbudowania jedności naszej gminy, bez konfliktów i podziałów. Dlatego 21 listopada pójdę na wybory i oddam swój głos.
(JAR)