WIEŻOWA PRZEPYCHANKA
Polska Telefonia Cyfrowa sp. z o.o. (popularnie Era) złożyła 18 listopada 2008r. w naszym urzędzie
gminy wniosek o budowę stacji telefonii cyfrowej na działce 419 w Lipnicy, na posesji p. Pluto Prondzińskiego.
12 czerwca 2009r. wójt zawiesił postępowanie w tej sprawie, a 23 września ponownie je podjął już po zebraniu wiejskim z 16 września, kiedy przedstawiciele Ery usłyszeli stanowcze
"nie" dla lokalizacji wieży w pobliżu domów mieszkalnych przy ul. Leśnej.
4 września br. pełnomocniczka ery Paulina Mycio złożyła zażalenie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Słupsku na niezałatwienie przez wójta sprawy w terminie.
6 października wójt wydaje decyzję odmowną, którą podobnie jak wcześniejszy projekt rozsyła do zainteresowanych stron.
20 października SKO w Słupsku rozpatruje pozytywnie zażalenie pełnomocniczki Ery wydając postanowienie o uznaniu zażalenia za uzasadnione, o zarządzeniu wyjaśnienia przyczyn
zwłoki i ustalenie osób winnych oraz o wyznaczeniu 30-to dniowego terminu załatwienia sprawy, tj. do 20 listopada br.
Kolejna kołomyja w naszej gminie. Problemem jest teraz los odmownej decyzji wójta, wydanej po złożeniu zażalenia, a przed orzeczeniem SKO. Czy jest ona prawomocna?
Według kodeksu postępowania administracyjnego pan wójt powinien był wydać decyzję dla Ery do 18 grudnia 2008r., czy też do 18 stycznia 2009r., ale po powiadomieniu pełnomocniczki
Ery o przyczynach zwłoki. Dlaczego więc tak długo zwlekał? Czyżby na coś czekał? A jeśli tak - to na co i z czyjej strony?
Jak pamiętamy w połowie roku wójt rozesłał projekt pozytywnej decyzji do stron postępowania (17 podmiotów). Zupełnie niepotrzebnie, bo jak wykazał Grzegorz Gostomczyk podczas
zebrania wiejskiego w sierpniu, od projektu nie można się odwołać. Teraz wójt rozesłał swoją decyzję, a SKO swoje postanowienie. Wszystko za pieniądze podatników. Można było tego
uniknąć, gdyby wójt działał sprawnie.
Ciekawostką jest także i to, że w uzasadnieniu swej odmowy wójt powołuje się na negatywny wpływ promieniowania na przelatujące ptaki z rezerwatu Ostrów Trzebielski na żerowisko
na J. Kiedrowickim. Szkoda, że podobnych argumentów wójt nie używa przy wydawaniu decyzji środowiskowych dla kolejnych kopalń żwiru, które powodują obniżenie poziomu wód gruntowych,
spadek lustra wody w naszych unikalnych jeziorach, a co za tym idzie poważne zagrożenie dla istnienia rezerwatu na Trzebielsku. Może o to jednak chodzi: wody opadną, z wyspy zrobi
się półwysep, drapieżniki wybiją ptaki i po kłopocie, a wtedy hulaj kopalnio wszędzie.
Jaromir A. Śpiołek