STRONA GŁÓWNA

KANALIZACJA, A PRZYDOMOWE OCZYSZCZALNIE ŚCIEKÓW - PRAWDY I MITY

          Trwa dziwna propaganda, rozpowszechniana przez Urząd Gminy w Lipnicy, na temat przydomowych oczyszczalni ścieków. Pragnę przedstawić pokrótce wszystkie "za i przeciw" dla kanalizacji komunalnej i własnych oczyszczalni. Mam nadzieję, że pomoże to naszym mieszkańcom w wyborze optymalnej dla siebie opcji.
          Każdy może wykonać przydomową oczyszczalnię ścieków, nawet w przypadku, kiedy sieć kanalizacyjna jest na etapie planowania, lub nawet wykonywania. Do momentu zakończenia budowy i odbioru sieci kanalizacyjnej, każdy ma prawo wyboru pomiędzy zbiornikiem bezodpływowym (szambem), a przydomową oczyszczalnią ścieków. Po wykonaniu sieci nie ma już takiej alternatywy. Każdy musi się podłączyć, o ile wcześniej nie założył własnej oczyszczalni ścieków. Powtarzam jednak - do momentu wybudowania sieci, każdy z nas może wykonać własną przydomową oczyszczalnię ścieków. Te sprawy reguluje ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, a ściślej mówiąc jej art. 5 ust. 1 pkt 2. Sformułowanie ustawy "przyłączenie nieruchomości do sieci kanalizacyjnej nie jest obowiązkowe, jeżeli nieruchomość jest wyposażona w przydomową oczyszczalnię ścieków, spełniającą wymagania określone w przepisach odrębnych" wskazuje, że obowiązek podłączenia nie powstaje tylko wtedy, gdy w chwili ukończenia budowy sieci, własna oczyszczalnia już istnieje. Należy więc zdążyć z jej budową do zakończenia wykonania sieci komunalnej. Ten przepis jest sformułowany jasno i nie pomoże Urzędowi Gminy propaganda, że radni uchwalą "ustawę" zmuszającą każdego bez wyjątku do podłączenia się. Byłoby to działanie przeciw cytowanej wcześniej ustawie, która jest ważniejszym aktem prawnym, niż każda uchwała Rady Gminy. Pewnej grupie ludzi związanej z obecną władzą w naszej gminie zależy jednak na tym, żeby siać zamęt w głowach mieszkańców po to, aby później "kasować" ciężkie pieniądze za każdy kubik odprowadzonych ścieków. My płacimy obecnie 1,45 zł. za kubik wody, a w gminie Kołczygłowy żąda się prawie 6 zł. za ten sam kubik ze ściekami. Proszę teraz przeliczyć swoje dotychczasowe rachunki. I będzie tak miesiąc po miesiącu, przez wszystkie lata Waszego życia, Waszych dzieci, wnuków… .
          Żeby nie było tak różowo, teraz trochę o ograniczeniach dotyczących budowy własnej oczyszczalni ścieków. Najpierw należy dokonać zgłoszenia chęci wykonania tej inwestycji w Wydziale Budownictwa i Gospodarki Przestrzennej przy Starostwie Powiatowym w Bytowie. Druki zgłoszeniowe są do pobrania na miejscu. Do tego potrzeba przedstawić prawo do dysponowania nieruchomością, najlepiej akt własności lub dzierżawy wieczystej. Potrzebny jest też własnoręcznie wykonany, zwykły szkic działki z budynkami oraz planowaną oczyszczalnią. Dalej należy podać typ i rodzaj oczyszczalni, wielkość osadnika (zbiornika na ścieki), dzienne zużycie wody oraz przepływ dobowy przez zbiornik. Te dane zawiera prospekt każdej z oferowanych na rynku oczyszczalni. Po złożeniu dokumentów (osobiście!) należy odczekać 30 dni na ewentualną odmowę. Jeżeli z Wydziału nie przyjdzie żadne pismo w tym czasie (jak dotąd nikt z inwestorów w Lipnicy nie dostał odmowy), można przystąpić do wykonania przydomowej oczyszczalni ścieków.
          Dużym ograniczeniem dla tej inwestycji jest wielkość działki i stopień jej zabudowania czy zagospodarowania. Należy bezwzględnie zwrócić uwagę na przepisową odległość 2 m od granic działki i budynków na niej dla posadowienia osadnika i rozprowadzenia drenażu rozsączającego. Jego długość to średnio 25-30 m dla małej oczyszczalni, w najczęściej trzech odcinkach. Na małej lub gęsto zabudowanej działce nie da się tego pogodzić. Inna rzecz to rosnące już na działce krzewy i drzewka, które poprzez rozkopanie mogą ulec zniszczeniu. Należy zastanowić się nad takim rozplanowaniem wykopów, żeby zachować możliwie nienaruszoną istniejącą zieleń. Należy też pamiętać, aby w pobliżu położenia drenażu rozsączającego nie rosły drzewa powyżej wieku 20 lat. Ich głęboko sięgające korzenie mogą po prostu zapchać nitkę drenażu. Trawnik na pewno ulegnie dewastacji i wymagana będzie jego rekultywacja. Ponowne posianie trawy jest jednak dość tanie i mało kłopotliwe. Trzeba też pomyśleć o takim umiejscowieniu osadnika, aby wóz asenizacyjny miał do niego dogodny dojazd. Raz na dwa lata należy bowiem wywieźć zebrane osady i zutylizować je w gminnej oczyszczalni ścieków. Wbrew temu, co mówią niektórzy urzędnicy naszego urzędu, gminna oczyszczalnia ma obowiązek przyjąć te osady, bo została zbudowana za nasze pieniądze i nie ma tu żadnej "łaski". Po to istnieje, żeby bez zbędnych dyskusji rozwiązywać problemy ściekowe w gminie.
          Po zakończeniu budowy oczyszczalni, inwestor otrzymuje KSIĄŻKĘ UŻYTKOWNIKA przydomowej oczyszczalni, gdzie ma zestaw dokumentów potwierdzających atesty (PZH) i dopuszczenie danego systemu do montażu na terenie Polski, potwierdzenie tegoż montażu przez uprawnionego instalatora, dokładny opis działania oczyszczalni oraz szczegółową instrukcję co do jej obsługi. A obsługa oczyszczalni jest prosta: należy co miesiąc wsypać aktywator bakteryjny (dostarczany z całym systemem) do miejsc takich jak ustępy, zmywaki czy umywalki, raz na pół roku przepłukać filtr z puzzolaną (specjalny filtr ze skały wulkanicznej) strumieniem wody z węża ogrodowego i sprawdzić oraz ewentualnie przepłukać studzienkę rewizyjną i zamykającą. Do tego raz na dwa lata wywieźć osad i to wszystko. Straszy się ludzi Sanepidem, co już wielokrotnie słyszałem. Jeżeli jednak oczyszczalnia posiada atest PZH i spełnia Polską Normę, to nie ma powodu do obaw. Z tego co wiem, wszyscy producenci w Polsce spełniają te wymagania i jakikolwiek system, który byśmy zastosowali, jest w pełni bezpieczny i spełnia wszystkie normy.
          Mówią także niektórzy nasi "włodarze", że jest to metoda na wpuszczanie ścieków do gleby. Nieprawda. Przydomowa oczyszczalnia działa na zasadzie biologicznego rozkładu ścieków za pomocą specjalnych bakterii fermentacyjnych, dwuetapowo, najpierw w osadniku gnilnym, następnie w drenażu rozsączającym. Woda po takim oczyszczeniu, dostająca się do gleby, jest w II klasie czystości, podczas gdy większość polskich rzek posiada wodę w III lub IV klasie, a też pozaklasową, a służą mimo to często jako ujęcia wody pitnej dla dużych miast. Najlepsze przykłady to Kraków, Płock, Warszawa i Toruń leżące nad Wisłą o IV klasie czystości wody, gdzie pobiera się ją do wodociągów dla celów bytowych po "uzdatnieniu". W Lipnicy istnieją idealne warunki filtracji dla wody z oczyszczalni z tego powodu, że pod powierzchnią ziemi zalegają grube pokłady żwiru i piasku, a poziom wód podskórnych jest niski. Nic, tylko zakładać przydomowe oczyszczalnie, póki jeszcze czas.
          Dochodzą mnie głosy, że oczyszczalnia przydomowa jest "mniej ekologiczna" niż oczyszczalnia gminna. Nic bardziej mylnego. W naszej oczyszczalni nie ma żadnych przepompowni czy innych urządzeń na prąd - odpływ ścieków odbywa się grawitacyjnie, tymczasem kolektor gminny musi mieć wymuszony obieg, potężne pompy o mocy wielu kilowatów, zużywające masę prądu, który w polskich warunkach uzyskiwany jest głównie ze spalania węgla i dużo kosztuje, a poza tym spaliny mocno obciążają środowisko (kwaśne deszcze, duża emisja CO2 i tlenku węgla). Instalacja gminna wymaga też stałej, kosztownej konserwacji, trzeba zatrudniać cały sztab pracowników za grube pieniądze, a przy domu każdy sam może zrobić co trzeba w wolnej chwili. Przepompownie gminne miewają też awarie. Koszt naprawy sięga nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Płaci za to po prostu odbiorca usługi, czyli każdy włączony do gminnej sieci. Dlatego właśnie koszt kubika odprowadzonych ścieków jest tak wysoki, a w przewidywalnej przyszłości będzie jeszcze wyższy. Wsypywany co miesiąc aktywator bakteryjny powoduje samoczynne czyszczenie wszystkich rur kanalizacyjnych w naszym domu. Nie ma więc potrzeby używania spiral do ich przepychania, ani preparatów chemicznych typu "kret", bo bakterie poradzą sobie z każdym rodzajem zabrudzenia czy zapchania rur. Im mniej chemii, tym czystsze nasze środowisko - wie o tym każdy uczeń podstawówki. Oczyszczalnia gminna odprowadza ścieki wprost do rzeki, co w przypadku awarii grozi katastrofą ekologiczną. W przypadku przydomowej instalacji, odpływ odbywa się do warstwy filtrującej gruntu i wodom powierzchniowym i gruntowym nawet w razie chwilowego, nagłego zwiększenia przepływu, nie grozi żadne niebezpieczeństwo. Pobieramy wodę z ujęcia w Lipnicy. Ta woda nie pozostanie jednak po użyciu na miejscu, tylko zostanie przesłana siecią kanalizacyjną do Upiłki, tam oczyszczona, a następnie spuszczona do rzeki, połączonej z Brdą, a dalej z Wisłą. Trafi do Bałtyku. W perspektywie czasu doprowadzi to do pogorszenia i tak już złych stosunków wodnych w Lipnicy. Krótko mówiąc, nasza wieś zacznie wysychać. Nie stanie się to ani za lat 3 lub 5, ale jest to fakt niezbity, obserwowany już w wielu krajach zachodniej Europy. Liczyć na to, że wszystkie kolejne lata będą "mokre", nie można. W przypadku oczyszczalni przydomowej, woda pobrana na miejscu, zostaje na miejscu. I to jest właśnie największa z zalet tego systemu. Doceniają to samorządy w całej Polsce, refundując choćby częściowo budowę prywatnych oczyszczalni. Nasz wójt nie pozyskał jednak na te cele przez całe trzy lata swojej kadencji nawet złamanego grosza, a teraz, zamiast chociażby promować ten sposób ochrony środowiska, jego ludzie prowadzą dziwną propagandę, wręcz zniechęcają ludzi do wzięcia sprawy w swoje ręce. Oto polityka obecnej ekipy, której wróżę na szczęście szybki koniec. Nie cofnie się tego, co zostało już zepsute lub zaprzepaszczone, ale po zmianie tej nieudolnej "władzy" przynajmniej nie dojdzie do dalszych strat. Już za rok.
          Teraz o sprawie niezwykle ważnej - o kosztach. Tu dalej działa gminna propaganda o 8 tysiącach złotych za przydomową oczyszczalnię. A ceny w zależności od producenta i wykonawcy dla typowego gospodarstwa domowego są już od 3,5 tys. zł. Koszt aktywatora bakteryjnego na cały rok to około 100 zł. Jest to tylko nieco ponad 8 zł. na miesiąc. Większość firm oferuje swój produkt i usługę na raty. Jest to alternatywa dla tych, których nie stać na poniesienie jednorazowo kosztu całej inwestycji. Ja osobiście mam oczyszczalnię większą i nie wydałem więcej niż 5 tys. zł. Należy teraz policzyć sobie miesięczny koszt wody i ścieków na przyłączu gminnym i rachunek dowiedzie niezbicie, że inwestycja może zwrócić się nawet już po 2 - 3 latach. Poza tym nie będę musiał się zżymać, że żona za dużo pierze, że jest tyle naczyń do mycia, a dzieci nalewają wannę pełną wody. Zapłacę za wykorzystaną wodę, jak dotychczas, a resztę załatwi moja własna przydomowa oczyszczalnia ścieków.
          Osobiście uważam, że gminne przyłącze kanalizacyjne jest dla rodzin, które stać na wysokie rachunki lub takich, które z przyczyn technicznych lub innych nie mogą założyć własnej oczyszczalni. Zachęcam jednak wszystkich, u których istnieje taka możliwość, aby nie czekając podjęli decyzję o zbudowaniu własnej przydomowej oczyszczalni ścieków. Służę pomocą w skompletowaniu dokumentacji.

Lubomir Śpiołek


ARCHIWUM
GALERIAWIADOMOŚCI
LINKI2010
PRASA LOKALNA2009
REDAKCJA2008
 2007
 PRASA LOKALNA
 2010
 2009
1 % 2013
na LIPNICZANKĘ
2008
 
  
Liczba odwiedzin :  7891Copyright © Wornk 2008-2012AKTUALIZACJA: 08.01.2012r.