BEZKOMPROMISOWOŚĆ I CHAOS
16 września odbyło się w sołectwie Lipnica zebranie wiejskie dotyczące planów budowy wieży telefonii
komórkowej Era i funduszu sołeckiego. Zebranie prowadził sołtys Wojciech Gierszewski.
Przedstawiciele firmy Era otrzymali jednoznaczne stanowisko mieszkańców, że wieża w planowanym miejscu jest nie do przyjęcia. Przypomnijmy, że chodzi o teren bezpośrednio za
stodołą poprzedniego sołtysa, czyli przy ulicy Leśnej, a poza tym w obniżeniu terenu. Stanisław Ekman, jako wypowiadający się w imieniu inwestora powiedział, że mieszkańcy Lipnicy
musieliby fruwać (dosłownie: lewitować), żeby ich dosięgło szkodliwe promieniowanie. Takiej bezczelności już dawno nie słyszeliśmy. Poza tym w końcu dowiedzieliśmy się, że jednym
z najważniejszych czynników dla inwestora jest czynnik ekonomiczny, czyli po prostu pieniądze, ich zyski. Grzegorz Gostomczyk, wypowiadający się w imieniu mieszkańców naszego sołectwa
sprzeciwiających się lokalizacji wieży telefonicznej przy ul. Leśnej powiedział wprost: "Nie stawiajcie wieży przeciwko nam; nie stawiajcie nam tego masztu, skoro my tego nie chcemy".
Wójt nie zadał żadnego pytania, ani nie przedstawił pomysłu na rozwiązanie tej sprawy, tak jakby tylko obserwował, kto będzie silniejszy i za kim potem się opowiedzieć.
W temacie funduszu sołeckiego sprawa jest nieco dłuższa. Na posiedzeniu rady sołeckiej pod koniec sierpnia proponowałem dwa zebrania: pierwsze na początku września, aby wyjaśnić
ludziom czym jest fundusz sołecki i kto ma prawo składać wnioski oraz drugie po 2-3 tygodniach, aby gotowe wnioski przegłosować. Nie otrzymałem poparcia. Zdziwienie wzbudziła też moja
propozycja przekazania mieszkańcom sołectwa informacji ustawowej, że wnioski do funduszu może składać również grupa 15 mieszkańców, ale to udało mi się przeforsować. Zgodziliśmy się
na wspólny wniosek rady sołeckiej oraz na przyjmowanie wniosków od grup mieszkańców do 13 września, do sołtysa, na trzy dni przed zebraniem sołeckim. Sołtys otrzymał 13 września jeden
wniosek od mieszkańców na rzecz OSP Lipnica na sumę ponad 11 tys. zł. Nie powiadomił o tym członków rady sołeckiej, byśmy mogli się naradzić, co zrobić w tej sprawie, bo nasz wniosek
był na całość funduszu (30 tys. zł.), a strażacki na część funduszu. Od niedzieli 13. 09. do wtorku 15.09. był czas na zawarcie kompromisu ze strażakami i wypracowanie jednego wniosku.
Na zebraniu podczas dyskusji sołtys przestał panować nad emocjami zgromadzonych, w mojej ocenie również dlatego, że przyjął postawę bezkompromisową - albo wniosek rady sołeckiej,
albo wniosek strażacki.
Sytuację próbował ratować radny Mirosław Bukowski proponując głosowanie najpierw nad wnioskiem strażackim, a w przypadku jego przyjęcia głosowanie nad odpowiednio zmienionym wnioskiem
rady sołeckiej. Radny Stanisław Gostomczyk także prosił o rozwagę i kompromis. Niestety, te głosy zostały zlekceważone i po przyjęciu przez zgromadzonych wniosku strażackiego sołtys uznał,
że dalsza dyskusja jest bezcelowa. Zmęczeni kłótnią ludzie zaczęli opuszczać salę i po chwili pozostała garstka uczestników.
Mamy wniosek na ponad 11 tys. zł. Jeżeli nie przyjmiemy drugiego wniosku, to przepadnie nam ponad 18 tys. zł. 17 września byłem u sołtysa w tej sprawie, ale nie przyjął mego
podania o zwołanie rady sołeckiej, opracowanie nowego wniosku do funduszu sołeckiego i ponowne zebranie wiejskie w terminie 24-25 września, żebyśmy zdążyli do 30 września z dostarczeniem
wniosków do wójta.
Jedna z rozmówczyń zarzuciła strażakom, że pobierają ekwiwalent za wyjazdy na akcje ratownicze. Pewnie "przypadkiem" nie zdążyła powiedzieć, że wszyscy strażacy zrzekli się
ekwiwalentu na rzecz swej jednostki. Szkoda, że ani sołtys, ani radni, szczególnie mąż tej kobiety nie zrzekli się swych diet na rzecz sołectwa, w którym mieszkają, do czego serdecznie
wzywamy.
Jaromir A. Śpiołek