STRONA GŁÓWNA

Natura: diabeł dla urzędnika, a zysk dla rolnika

          Słuchając różnych opinii, również głoszonych przez niektórych urzędników, można odnieść wrażenie, że Natura to samo zło, diabeł wcielony, którego trzeba się czym prędzej pozbyć. Wiemy zaś, że pomału też szafuje, więc pomału i spokojnie zajmijmy się NATURĄ 2000.

Są urzędnicy i przedsiębiorcy, którzy uważają że ochrona środowiska sprowadza się do tworzenia skansenów, gdzie nic nie wolno robić, a wszelka działalność gospodarcza będzie zakazana. Bierze się to albo z ich niewiedzy, albo z chęci zaszkodzenia innym, chociaż sprawa Głęboczka pokazuje, że nie warto być złośliwym.

Co to jest ta Natura 2000? Są to obszary objęte ochroną przyrody według przepisów unijnych dla zachowania konkretnych siedlisk i gatunków ważnych dla Unii, i zagrożonych wyginięciem. Poszczególne kraje członkowskie są zobowiązane do zachowania na obszarach wchodzących w skład sieci Natura 2000 walorów chronionych w stanie nie pogorszonym, co wcale nie musi wykluczać ich gospodarczego wykorzystania." ( podaję za Wikipedią).

Trzeba pamiętać, że ochroną objęte są tylko niektóre siedliska. Natura 2000 składa się z siedlisk cennych i chronionych, i całej reszty. Tylko tam gdzie występuje cenny gatunek, są pewne ograniczenia, np. odnośnie do koszenia łąk. Poza takimi chronionymi siedliskami można prowadzić dowolną działalność nie pogarszającą stanu środowiska, czyli jeżeli przedsiębiorca nie ma zamiaru np. wylewać ścieków do rzeki i palić w piecu starymi oponami, czy przetwarzać azbestu, to spokojnie może planować inwestycje nawet na terenie Natura 2000.

Już teraz są w naszej gminie rolnicy, którzy dobrowolnie zgadzają się na późniejsze koszenie łąk, żeby otrzymać więcej pieniędzy z Unii. Podobnie będzie w Naturze. Nikt nikogo zmuszać nie będzie. To tylko teraz jeden przerażony urzędnik i przerażony kierownik zmuszają ludzi, żeby słuchali ich wymysłów, a są przerażeni, bo będą musieli w końcu wziąć się solidnie do pracy.

Jak z ich mowy wynika Natura 2000 to samo zło i trzeba bronić się przed tą zarazą do upadłego. A tak na poważnie - Unia mówi wyraźnie, że na obszarach Natura 2000 chodzi o takie gospodarowanie, aby nie pogorszyć stanu środowiska.

Ci wszyscy, którzy chcą prowadzić działalność nie pogarszając stanu środowiska będą mogli to robić bez żadnych przeszkód!

Niestety taki sposób myślenia, który stawia ochronę przyrody przeciw gospodarce, jest u nas powszechny, a winę ponoszą za to ponoszą przede wszystkim niedoinformowani i niekompetentni urzędnicy.

Można w tym momencie zadać pytanie naszym samorządowcom, troszczącym się o obywateli szczególnie przed wyborami, co chcą zaproponować naszym rolnikom gospodarującym na ziemi V lub VI klasy? Jaki mają pomysł na rozwiązanie problemu struktury naszego rolnictwa? Jaką mają wizję naszej gminy za powiedzmy 15 lat? Czy ich myślenie sięga dalej niż tylko do kolejnych wyborów?

Środowisko traktuje się jako balast, który przynosi tylko koszty. Ale czy tak musi być? Mamy od 20 lat system gospodarczy, który opiera się na zarabianiu na wszystkim, na czym tylko się da. W krajach Zachodu dawno zrozumiano, że przyroda jest takim samym dobrem ekonomicznym, jak wszystko inne i można na niej świetnie zarabiać. Trzeba tylko umieć ją odpowiednio "eksploatować", a to wymaga przestawienia myślenia i mentalności przede wszystkim niektórych starych urzędników, a z tym bywa najtrudniej.

Odpowiem na zadane wyżej naszej władzy pytanie. Jeżeli zapomną o walce politycznej i własnym interesie, to zauważą, że turystyka oparta na przyrodzie jest trzecią na świecie gałęzią gospodarki. Mówił zresztą o tym swego czasu w 2007r. Michał Świontek Brzeziński twierdząc, że z turystyki w dłuższym okresie czasu są większe dochody niż z kopalń. Dla przykładu: w najbiedniejszym rejonie Polski, w okolicach bagnistych łąk na Biebrzą, gdzie jeszcze 20 lat temu uważano, że tereny te całkowicie wyludnią się, teraz kwitnie przemysł turystyczny, przynoszący miejscowym godziwe zyski. Tylko, że tam wszyscy pracowali na ekologiczną markę regionu. Nie było tam samorządowców, którzy myśleli tylko o własnym brzuchu.

Jeśli chodzi o przedsiębiorców - to i tak muszą obecnie przy każdej inwestycji przejść procedurę Oceny Oddziaływania na Środowisko. Jak więc wytłumaczyć przewlekanie procedur wydawania decyzji środowiskowych? Lecz to nie wina Natury 2000, tylko ludzi, którzy mają się zajmować wydawaniem decyzji i ocenami oddziaływania na środowisko. Tak długo, jak długo w urzędach będzie obowiązywała zasada obsady stanowisk, jako łupów wojennych po zwycięskiej kampanii wyborczej i zatrudniania krewnych, i znajomych "królika", tak długo urzędy nie będą działały sprawnie. Ale tu trzeba mieć pretensje nie do Natury 2000, ale do polityków i urzędników, którzy swoją niekompetencję ukrywają za magicznym zdaniem - "nic nie można, bo to Natura 2000". Jak się nic nie chce, to i nic nie można.

Natura 2000 daje możliwość promocji, daje dla rolników możliwość dopłat rolno - środowiskowych. Tu pytanie do rolników: jaki macie dochód z zebranego siana z jednego hektara? Czy nie lepiej ubiegać się o dopłaty z programów rolno - środowiskowych i o odszkodowanie za dysponowanie własnym gruntem według zasad ochrony środowiska? Takie możliwości daje przynależność do obszarów Natura 2000. Czy nie lepiej ubiegać się o wyznaczenie siedliska chronionych zwierząt i roślin, i brać za to pieniądze? Informacji o wszystkim udzielają Ośrodki Doradztwa Rolniczego. Czy nie lepiej brać pieniądze za nasze nieużytki, gdzie rosną trawy wydmowe, ważne według unijnych przepisów? Dlaczego my o tym nie wiemy? Po co nam kierownik referatu, który nie ma prawa wydawania decyzji? Zebrania rolników organizuje ODR, ale mało kto o nich wie, bo jak pokazało ostatnie z 5 czerwca z ornitologiem, to wójt odsyła do ODR (dzwoniłem do niego ). Następne ma być z botanikiem.

Podsumowując, Natura 2000 nie przeszkadza rozsądnej gospodarce, a daje duże szanse na wypromowanie regionu, jako czystego i przyjaznego ludziom. Daje szansę na korzystanie z środków unijnych po roku 2013, bo wtedy nie będziemy najbiedniejszym regionem Unii i środki strukturalne będą dostępne prawie wyłącznie na ochronę środowiska.
Niemcy na swoich terenach chronionych, dotąd korzystają z takiego wsparcia i bardzo cieszą się, że my nie potrafimy korzystać efektywnie z tych funduszy.

Przedsiębiorcy, któzy nie mają zamiaru znacząco pogarszać stanu środowiska, też nie mają się czego obawiać. Mogą natomiast skorzystać z marki regionu ekologicznego i sprzedawać drożej swoje produkty (np. pstrągi z hodowli stawowej, chleb, masło, wyroby wędliniarskie, miód, owoce leśne).

A urzędnicy? No cóż my też ponosimy trochę winy, bo to my ich wybraliśmy. Po drugie to oni dla nas, a nie my dla nich. Trzeba im tylko to na każdym kroku uświadamiać, a okaże się, że nie trzeba czekać na decyzje miesiącami i że Natura nie wymaga tony załączników, czy też Raportu Oddziaływania na Środowisko dla budowy domu czy garażu. Niestety trudniej będzie zmienić mentalność niektórych urzędników, niż chronić rośliny czy zwierzęta. Ci urzędnicy mogą narzekać na Unię, tak jak narzekają na Naturę 2000, ale tu można powiedzieć "jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz".

Jaromir A. Śpiołek


ARCHIWUM
GALERIAWIADOMOŚCI
LINKI2010
PRASA LOKALNA2009
REDAKCJA2008
 2007
 PRASA LOKALNA
 2010
 2009
1 % 2013
na LIPNICZANKĘ
2008
 
  
Liczba odwiedzin :  7276Copyright © Wornk 2008-2012AKTUALIZACJA: 08.01.2012r.