ZEBRANIE WIEJSKIE CZY PRYWATNE SPOTKANIE FIRMY LIP-TOR?

          18 lutego odbyło się zebranie wiejskie w Lipnicy. Ogłoszenie o zebraniu zawierało tylko dwa punkty porządku obrad: sprawozdanie z działalności Rady Sołeckiej i sprawy bieżące. Nie wszyscy więc mieszkańcy przybyli na to zebranie. Obecni zaś na zebraniu zostali zaskoczeni przez wójta stwierdzeniem, że są to obowiązkowe konsultacje społeczne w sprawie kopalni firmy LIP-TOR oraz zostali zaskoczeni wystąpieniem przedstawiciela tej firmy Franciszka Adamczyka. Został w ten sposób podstępnie złamany Statut naszego sołectwa w punkcie dotyczącym opracowywania porządku obrad. Mieszkańcy nie otrzymali od sołtysa niezbędnej informacji o zebraniu wiejskim, a przecież to zebranie wiejskie, a nie sołtys, jest u nas najwyższym organem decyzyjnym. W związku z tym został wystosowany protest społeczny do sołtysa Gierszewskiego, wójta Narlocha, starosty Żmuda-Trzebiatowskiego, wojewody Zaborowskiego i marszałka Kozłowskiego z wskazaniem, aby zebrania z 18 lutego nie traktować jako konsultacji społecznych w sprawie kopalni firmy LIP-TOR. W ten sposób władza otrzymała czytelny sygnał, że lipnicka społeczność jest już na tyle zorganizowana, że potrafi walczyć o sumienne wypełnianie prawa i nie zgadza się na jego łamanie. Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że żona sołtysa zatrudniona jest na stawach pstrągowych w Upiłce i że największym problemem władzy po otrzymaniu protestu było to, kto się pod nim podpisał. Pokazuje to sposób działania lipnickich włodarzy, polegający na koncentrowaniu się na personalnych rozgrywkach. Sołtys i wójt strzelili w ten sposób gola do bramki firmy LIP-TOR, gdyż pozwolili sobie lekkomyślnie na popełnienie poważnego błędu formalnego, który uniemożliwia na dalsze rozwinięcie procedury budowy kopalni w/w firmy. Proszę także Adamczyka, aby w końcu przedstawił nam swoich wspólników: Krzywdzińskiego i Chamier-Gliszczyńskiego, gdyż chętnie chcielibyśmy ich poznać, wysłuchać ich i zadać im kilka interesujących pytań, w tym na przykład takie: Czy oni zgodziliby się, aby ktoś zrobił im kopalnię pod samym nosem i za ich plecami?

Jaromir A. Śpiołek