GROCHEM O ŚCIANĘ
Zdajemy sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach, kiedy króluje wtórny analfabetyzm, umiejętność czytania,
a zwłaszcza czytania ze zrozumieniem to wielka sztuka. Wszystkim oponentom "Głosu Lipnickiego" na czele z wójtem Rafałem Narlochem proponujemy jednak, żeby przełamać niechęć do słowa
pisanego i zgłębić teksty zamieszczane na łamach naszej gazety. Wcale nas nie dziwi, że wójt wysyłając donos do Księdza Biskupa i "przesyłając w załączeniu kopie artykułów" wysłał
jedynie kopie okładek numeru lipcowego i wrześniowego. Niestety obecnie duża część odbiorców przekazu medialnego ogranicza się jedynie do odbioru formy graficznej nie zadając
sobie w ogóle trudu zapoznania się z tekstem. I tak było również w tym wypadku. Grafika okładek w/w numerów "Głosu Lipnickiego" była ściśle związana z artykułami, do których ta grafika
się odnosiła. Wysłanie rzeczonych artykułów obnażyłoby całkowicie bezzasadność zarzutów wójta. Wszystkim tym, a zwłaszcza wójtowi, którzy przypisują naszej gazecie szerzenie
nieprawdziwych informacji, skłócanie społeczeństwa, czy wreszcie szkalowanie władzy przypominamy, że miesięcznik informacyjno-satyryczny "Głos Lipnicki" ukazujący się pod koniec każdego
miesiąca jest podsumowaniem mijających wydarzeń i opiera się w głównej mierze na informacjach zamieszczonych już wcześniej w mediach lokalnych. Każdy kto oskarża "Głos Lipnicki" musi
oskarżyć jednocześnie: Głos Pomorza, Kurier Bytowski, Dziennik Bałtycki, portal GBY, a także Radio Gdańsk, Polsat i TVN24!
Gdyby wójt - magister inżynier ochrony środowiska rzeczywiście rzetelnie zapoznał się z naszymi tekstami, a nie
ograniczał się jedynie do czytania dowcipów i oglądania rzekomych "pań lekkich obyczajów", szybko zorientowałby się, że naszym głównym celem jest ochrona unikatowego środowiska
naturalnego naszej gminy przed niekontrolowanym rozwojem ciężkiego przemysłu wydobywczego. Ile razy jeszcze mamy zamieszczać informacje o tym, że gmina Lipnica wg inwentaryzacji
przyrodniczej wykonanej przez wojewódzkiego konserwatora przyrody zajmuje 3 miejsce w województwie jeśli chodzi o bogactwo fauny i flory! Ile razy mamy pisać o tym, że należy wytyczyć,
z pomocą szerokich konsultacji społecznych, granice obszaru wydobycia kruszywa, co sugerowali już w zeszłym roku "nonszalanccy budżetowi radni-nauczyciele", żeby dotarło to do
podobno "ciężko pracującego wójta"! Na szczęście jest wielu mieszkańców gminy Lipnica, którzy potrafią czytać i potrafią odróżniać dobro od zła. Dlatego w liście otwartym do mediów
oraz licznych słowach poparcia dla redaktora naczelnego dali wyraźny wyraz niezadowolenia wobec postępowania wójta. Bo donos, panie wójcie, w polskiej tradycji zawsze był kojarzony z
obrzydliwym donosicielem, konfidentem i tajnym agentem. Od instytucji donosu należy jednak odróżnić obywatelski obowiązek piętnowania zła w życiu publicznym.
Czym innym jest bowiem wysłanie listu przez obywateli do organu nadzorczego z zapytaniem, czy władze gminy opłacane z
naszych podatków, postępują zgodnie z prawem, a czym innym jest list władz gminy z prośbą o pozbawienie pracy obywatela, który ośmielił się krytykować ich za niezgodne z prawem poczynania
(inf. za: http://bytow.naszemiasto.pl/wydarzenia/913297.html).
"Ja będąc krytykowany, też mnie mobilizuje do działania". Czy jedyną odpowiedzią magistra inżyniera,
utrzymywanego z pieniędzy podatników (dokładnie za: 7980 zł; słownie: siedem tysięcy dziewięćset osiemdziesiąt złotych brutto miesięcznie), na krytykę społeczną ma być pisanie
donosów na mieszkańców własnej gminy?
Redakcja