STRONA GŁÓWNA

Wyróżnieni w powiecie, niedocenieni w gminie

          Ostatnie tygodnie to brak deszczu i fala upałów (czyżby spełniała się przepowiednia o gorączce politycznej, która trawi naszą gminę?). Strażacy z OSP Lipnica pozostają cały czas w podwyższonej gotowości bojowej. 29 maja o godzinie 5.20 odzywa się syrena alarmowa a strażacy dostają smsy o jednakowej treści (pożar wypadek). Kto może spieszy do remizy. Z meldunku dyżurnego wynika, że jest to wypadek komunikacyjny. Na miejsce zdarzenia wyrusza samochód ratownictwa drogowego z sześcioma strażakami. Zostają tam do godzin popołudniowych, ratują, zabezpieczają i usuwają szkody. Kiedy po powrocie czyszczą sprzęt, ponownie odzywa się syrena. Tym razem płonie las w okolicach Parszczenicy. Ratując las pozostają tam do wieczora. To był wyjątkowo pracowity dzień, a takich, może nie tak wyczerpujących akcji od początku roku było około 30. Całe nasze wynagrodzenie to radość z niesienia pomocy i satysfakcja z wysokiej skuteczności i profesjonalizmu przeprowadzanych przez nas akcji. I tylko kiedy odpoczywamy po takich jak opisane powyżej wyjazdach nachodzi nas niewesoła refleksja. Dlaczego za nasz czas i poświęcenie nie otrzymujemy żadnego ekwiwalentu? Dlaczego również pod tym względem nasza gmina musi się niechlubnie wyróżniać? A przecież zgodnie z art. 28 ust.1 ustawy z dnia 24 sierpnia 1991 r. o ochronie przeciwpożarowej (Dz. U. 2002 r. Nr 147 poz. 1229 z póź. zm.) "Członek ochotniczej straży pożarnej, który uczestniczył w działaniu ratowniczym lub szkoleniu pożarniczym organizowanym przez Państwową Straż Pożarną, otrzymuje ekwiwalent pieniężny." Nie jest to może jakaś oszałamiająca kwota, gdyż ta sama ustawa art.28 ust.2 określa wyraźnie wysokość ekwiwalentu, który jest bardziej rodzajem diety a nie wynagrodzeniem: "Ekwiwalent, o którym mowa w ust. 1, jest wypłacany z budżetu gminy do wysokości 1/175 przeciętnego wynagrodzenia (...) za każdą godzinę udziału w działaniu ratowniczym lub szkoleniu pożarniczym." Przeważnie jest to kwota symboliczna, kilka złotych za godzinę akcji, która rekompensuje zaledwie w niewielkim procencie zakup środków czystości, czy wody do picia w czasie akcji. Oczywiście nasze pytania można skomentować, że oto ochotnicy, którzy z definicji powinni pracować społecznie chcą dorwać się do kasy. Ale to samo można powiedzieć o radnych, których "główną funkcją jest praca społeczna" jak można przeczytać w definicji radnego. Niestety, to tylko definicja. Życie pokazuje, że samorządowcy nie chcą służyć społeczeństwu za przysłowiową złotówkę. Na sesji radni spotykają się na ogół raz w miesiącu, oraz kilka razy w komisjach. Za parę godzin siedzenia, podnoszenia ręki i zabierania głosu niektórzy biorą pensję, na którą inni muszą pracować przez cały miesiąc. Jeżeli wobec tego radnym, którym wg art.25 ust.4 ustawy z dn. 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (Dz. U. z 2001 r. Nr 142 poz. 1591) "(...) przysługują diety oraz zwrot kosztów podróży służbowych" z czego ochoczo korzystają, to dlaczego my, którzy często narażamy zdrowie i życie mamy rezygnować z tego co gwarantuje nam "nasza" ustawa?

Strażak - ochotnik

--> Komentarze na forum

ARCHIWUM
GALERIAWIADOMOŚCI
LINKI2010
PRASA LOKALNA2009
REDAKCJA2008
 2007
 PRASA LOKALNA
 2010
 2009
1 % 2013
na LIPNICZANKĘ
2008
 
  
Liczba odwiedzin :  7813Copyright © Wornk 2008-2012AKTUALIZACJA: 08.01.2012r.