![]() | |||||||||||||||||
![]() | |||||||||||||||||
STRONA GŁÓWNA | Przedmowa Za nami kolejny miesiąc
kopalnianych rozgrywek. Nasza gmina jest w tej szczęśliwej sytuacji, że najprawdopodobniej
uniknęliśmy "wolnej amerykanki": kopania wszędzie i za wszelką cenę. To nie tylko nasza zasługa.
W tym miejscu i na naszych łamach dziękuję tym wszystkim, którzy wspierali nas swoim działaniem
i słowem. Wiem, że wielu z Was pragnie zachować swoją anonimowość, dlatego nie będę nikogo wymieniał
z imienia i nazwiska. Wystarczy, że wiemy o sobie. Raz jeszcze: DZIĘKUJĘ!!!
Red. nacz. Jaromir A. Śpiołek Interesy, "złote piaski", ptaki i ludzie, czyli o dylematach rozwojowych gminy Lipnica Przystępując do wyrażenia opinii o jednym z najgorętszych sporów na ziemi bytowskiej ostatnich lat, czyli planowanego rozwoju kopalni kruszywa w gminie Lipnica, muszę zrobić kilka zastrzeżeń. Po pierwsze, w żaden sposób nie jestem uwikłany w "interesy" którejś ze stron. Ani nie będę czerpał zysków z kopalń, ani też nie będę cierpiał z powodu ich funkcjonowania. Mam więc luksus bycia zewnętrznym obserwatorem i mogę się wypowiadać o tym sporze w sposób obiektywny. Jednocześnie jednak - po drugie - czuję się silnie emocjonalnie związany z Gochami. I to co się tu dzieje nie jest mi bynajmniej obojętne. Po trzecie - staram się patrzeć na ten konflikt nie tylko z lokalnej, lipnickiej, perspektywy, ale też wyciągać z niego nieco szersze wnioski. I od nich zacznę. Konflikt, czyli o sposobie toczenia debaty publicznej Pisząc o konflikcie w Lipnicy musimy
mieć świadomość, że podobnych sporów w całej Polsce jest mnóstwo. Oto dochodzi do wyraźnego napięcia
między potrzebami rozwojowymi (tak, a nie inaczej definiowanymi), a chęcią ochrony środowiska
przyrodniczego i kulturowego. Oczywiście, nasuwa się tu od razu przykład Rospudy czy też niedawno
opisywane na łamach "Newsweeka" kopalnie kruszywa na Mazurach. Ale i na ziemi bytowskiej mamy
jeszcze konflikt w gminie Tuchomie związany z projektowaną budową farmy wiatraków. Nie wiadomo
też, czy nie pojawi się konflikt na tle rozbudowy wysypiska śmieci w Sierżnie. Są jednak także
przykłady dobrej współpracy - choćby porozumienie hydrologów z ekologami w sprawie regulacji rzeki Bytowy.
Nic! No to myślałem, że znajdę opis całej sytuacji na stronach internetowych gminy. Opis, w którym racje wszystkich stron zostaną przedstawione, gdzie pokaże się uregulowania prawne, opisze szczegółowo potencjalne zyski gminy z planowanych inwestycji... jednym słowem da się informację kompletną, na podstawie której każdy będzie mógł sobie wyrobić własne zdanie i jednocześnie będzie mógł się dowiedzieć na podstawie jakich przesłanek władze podjęły taką, a nie inną decyzję. No tak - jakże byłem naiwny! Na stronach internetowych (litościwie pominę ich jakość i "zasobność") nie było na ten temat nic (nie ma tam zresztą ani strategii, ani danych z planu zagospodarowania, ani...! Komunikat jest więc czytelny - władze gminy w żaden sposób nie zadbały o udostępnienie kompletnej informacji swoim obywatelom. Oczywiście, odbywały się spotkania dyskusyjne, ale siłą rzeczy mają one charakter raczej ograniczony, a i atmosfera często nie pozwala na głębsze wyrażenie swoich racji. Od lat potarzam, że jedną z najważniejszych słabości naszych samorządów jest nieumiejętność i wręcz niechęć do prowadzenia debaty publicznej, zwłaszcza jeśli sprawa dotyczy kwestii drażliwych. Przykład lipnicki to tylko potwierdza. A jeszcze mocnej podkreśla to zupełnie nieuzasadniona reakcja na inicjatywę oddolną wydawania ad hoc własnej gazetki przez przeciwników tych inwestycji. Straszenie sądem itp. działania pokazują jak ciągle niewielkie jest zrozumienie zasad demokracji lokalnej. Gdyby ktoś abstrahował od chwilowego konfliktu i gry interesów to w takiej inicjatywie ujrzałby element bardzo pozytywny, bo dzisiaj trudno jest ludzi zmobilizować do aktywności, działania, zaangażowania w sprawy lokalne. Każda więc taka inicjatywa powinna być przez włodarzy traktowana jako rzecz cenna. Nawet jeśli się tu niezbyt pochlebnie o władzy poszczególni autorzy wyrażają. Pytania o priorytety rozwojowe
Przyglądam się rozwojowi kopalni w Ostrowitem od początku jej powstania, ale niechby mi ktoś pokazał, jaki to efekt modernizacyjny przyniosła ona na terenie Gochów! Jaką to inwestycję, przedsięwzięcie, inicjatywę prorozwojową wsparła, wymyśliła, zrealizowała... Innymi słowy - czy dzięki funkcjonowaniu tej kopalni stały się Gochy bardziej nowoczesne, jakość życia się podniosła? I skąd nadzieja, że następne kopanie dałyby taki modernizacyjny efekt? Bardzo to naiwne, bo tego typu kopalnictwo jest elementem gospodarki ekstensywnej, bardzo obciążającej dla środowiska i dla ludzi. I zupełnie nie przekłada się na poprawę warunków życia. W tym miejscu wrócę jeszcze na chwilę do wspomnianego mieszania argumentów ekonomicznych z moralnymi. Otóż p. Adamczyk napisał na łamach "Kuriera" m.in.: "Czasy się jednak zmieniają. Zawsze wierni Kościołowi Katolickiemu, tradycji i pracowitości Kaszubi stawiali sobie za wzór biblijnego sługę, który umiejętnie potrafił pomnożyć powierzone mu talenty. Pamiętali również, co stało się ze sługą krnąbrnym i gnuśnym. Dlaczego więc i my mamy zmarnować naszą szansę na rozwój gospodarczy i lepszą przyszłość?". Innymi słowy - ktoś kto będzie przeciw kopalniom zachowa się jak biblijny sługa krnąbrny, nie dbający o własną ziemię. Muszę przyznać, że bardzo mnie irytuje ten typ moralizatorstwa. Uczciwiej jest mówić: mam pomysł i chcę na nim zarobić. A podpieranie się Biblią i Kościołem jest bardzo nieeleganckie. Czy turystyka jest lekiem na całe zło?
Sezon turystyczny w naszej gminie trwa tylko dwa miesiące, a przy niesprzyjającej wakacyjnej pogodzie nawet krócej. Trudno jest wykazać ekonomiczne korzyści dla mieszkańców płynące z działalności turystycznej. Zdziwiłbym się, gdyby chociaż jedna rodzina w gminie Lipnica potrafiła całorocznie utrzymać się z usług turystycznych. Propagowana agroturystyka kończy się zazwyczaj pozostawionymi górami śmieci w rowach, lasach i nad jeziorami. Po letnim sezonie woda w jeziorach jest wręcz tłusta po smażonych na brzegu frytkach i innych posiłkach, a piasek na plażach wymieszany jest z popiołem i węglem po ogniskach. Goście zawsze przyjeżdżają z pełnym bagażnikiem zaopatrzenia z różnych hipermarketów (bo taniej), tak że sprzedaż wiejskiego jajka czy chociażby litra mleka przez gospodarza graniczy z cudem. Wielu turystów przyjeżdża w nasze strony wyłącznie w celu dorobienia zbieraniem grzybów czym mocno konkurują z miejscowymi. Cóż, czasy letników pomagających rolnikowi przy żniwach minęły bezpowrotnie. Ciężko jest też osądzić, czy korzyścią dla gminy Lipnica są nowo budowane nad jeziorami domki letniskowe. Działki rekreacyjne są zazwyczaj grodzone do samej wody, ograniczając swobodne przejście wzdłuż brzegu jeziora. Chętnie tworzone nad jeziorami nowe posesje są trwale wypełniane "budowlanym folklorem". Za wnoszone do gminnej kasy skromne, kilkusetzłotowe podatki właściciele tych posesji (nie wszyscy) żądają wartych tysięcy złotych usług komunalnych. Jak sądzicie, drodzy Czytelnicy, czyim kosztem ma się to odbywać?" Każdy z przywołanych argumentów powyżej można jednak bez problemu obalić. Bo niby dlaczego rozwój turystyki miały oznaczać uczynienie z gminy skansenu? Wręcz przeciwnie, turystyka jest najbardziej dynamicznie rozwijającą się gałęzią usług, ogromnym rynkiem, przyczyniającym się do rozwoju całych obszarów. Sezon turystyczny trwa krótko - to prawda. Tak się dzieje w całej Polsce i ostatnie badania pokazują, że się on ciągle skraca. To jednak jeszcze nie oznacza, że nie warto inwestować w turystykę. Poza tym warto się zastanowić, czy i co zrobiliśmy dla jego przedłużenia? Odsiecz wiedeńska to jeszcze zbyt mało. Jak promujemy własne walory historyczne i kulturowe? Gdyby ktoś chciał się w Internecie dowiedzieć czegoś o specyfice i wyjątkowości tej ziemi, to co znajdzie? Gdzie będzie mógł coś przeczytać o historii Gochów - czy kupi coś na miejscu? (Na marginesie podkreślę, że od lat władze gminy nie reagują na ofertę przygotowania monografii dziejów i kultury Gochów licząc pewnie, że "samo się zrobi"). Turystyka to nie jest łatwy kawałek chleba. Znacznie łatwiej zarobić kopiąc żwir. Co do tego nie ma wątpliwości. Bo turyście trzeba coś zaproponować. Tymczasem jak to wygląda w Lipnicy? Nie mamy pogody jak w Grecji, zabytków jak we Włoszech i infrastruktury jak w Hiszpanii. Ale na pewno mamy walory przyrodnicze podobne jak w Kartuskiem, pogodę jak w sąsiedniej gminie Chojnice, a zabytkami i kulturą możemy konkurować z każdą gminą na Pomorzu. To dlaczego tam przemysł turystyczny kwitnie, a tu nie? Może więc warto porozmawiać o tym, co i jak zrobić, aby turystę przyciągnąć, a nie narzekać, że zostają po nich śmieci (a czy to aby turyści wywożą śmieci po remontach do lasów?), że robią zakupy poza gminą, budują paskudne domki (ciekawe, kto projekty zatwierdza?) i wynoszą nam grzyby z lasu.
Tym sposobem argumentacji można wszystko ośmieszyć i skompromitować. Poza tym pamiętajmy, że turysta turyście nierówny. Czym inny jest turysta, który okazjonalnie zawita w nasze strony na kilka dni, a kim innym ktoś, kto sobie pobuduje tutaj chatę. Taki turysta dość szybko wsiąka w miejscowe środowisko i bywa, że staje się gorętszym lokalnym patriotą niż niejeden miejscowy. Poza tym dlaczego dyskusja obraca się w zaklętym trójkącie rozwojowym: rolnictwo (wiadomo, "wyżyć się nie da"), kopalnie i turystyka? Myślę, że rozwój ten mógłby być (i już w dużej mierze tak jest) oparty na bogatszej i bardziej różnorodnej ofercie usługowej, drobnego przemysłu, handlu... Ekologia i inne sprawy
Ileż w tym niefrasobliwości, niewiedzy i niechęci do "problemu" blokującego dostęp do łatwych pieniędzy. Tymczasem zastanawiam się, dlaczego w Białowieży potrafią zorganizować całe wyprawy dla turystów chcących podglądać ptaki z odległości przez lornetki, a u nas nikt nigdy nie zaproponował takiej usługi nad Trzebielskiem? Nie bardzo rozumiem skąd wypływa ten lekceważący stosunek do przyrodniczego dziedzictwa naszej ziemi? Dlaczego pomijane bywają argumenty przyrodników (badaczy i ludzi od ochrony przyrody), wskazujących na niewątpliwie negatywny wpływ planowanych inwestycji? Skąd łatwość przyjmowania argumentów o rekultywacji wyrobisk kopalnianych, skoro wystarczy pojechać do Ostrowitego i zobaczyć, jak to naprawdę wygląda (a jeśli komuś mało niech jedzie pod Wdzydze) ? Dlaczego tak łatwo przechodzą zwolennicy kopalń do porządku dziennego nad problem opadania wód gruntowych (jezioro Borzyszkowskie nie jest tu przestrogą?) Wreszcie nie rozumiem skąd taka łatwość wyzbywania się ziemi? Pieniądze ze sprzedaży szybko się ulatniają i za jakiś czas nie będzie ani ich, ani ojcowizny. I to w czasach, gdy ziemia staje się najlepszą lokatą kapitału. Tak się zresztą dzieje nie tylko w gminie Lipnica - niestety. W gruncie rzeczy to, z czym mamy do czynienia w Lipnicy to typowy konflikt, w którym interesy dość wąskiej grupy (przedsiębiorcy plus właściciele ziemi) kłóci się z interesem wspólnoty. Trzeba w takiej sytuacji zawsze rozważyć, co komu służy i czyj interes jest nadrzędny. W warunkach demokracji wydaje się, że powinien przeważać punkt widzenia wspólnoty. Zyski z kopalni będą ograniczone do wąskiej grupy i raczej krótkotrwałe (góra 20 lat). Co do zysków dla gminy istnieje wiele wątpliwości - nikt nigdy nie przedstawił wiarygodnych wyliczeń, jakie wpływy napłyną do gminnej kasy i na co zostaną przeznaczone. Podobnie z planowanymi miejscami pracy - czy aby te wszystkie obietnice nie są pisane palcem po wodzie? Z kolei straty są gwarantowane - hałas, kurz, obciążenie transportem, obniżenie poziomu wód, zniszczenie obszarów lęgowych ptactwa, a przede wszystkim zniszczenie unikatowych walorów krajobrazowych, słowem wszystkiego tego, co w dłużej perspektywie czasowej może stanowić podstawowy zasób prorozwojowy. Pytanie jest takie - czy myślimy kategoriami krótkotrwałego interesu określonej grupy osób, czy myślimy kategoriami długotrwałego interesu całej społeczności? Wybór wydaje się dość oczywisty. Jednak przebieg dyskusji w gminie pokazuje, że wcale tak nie jest. prof. dr hab. Cezary Olbracht-Prondzyński
| ARCHIWUM | |||||||||||||||
GALERIA | WIADOMOŚCI | ||||||||||||||||
LINKI | 2010 | ||||||||||||||||
PRASA LOKALNA | 2009 | ||||||||||||||||
REDAKCJA | 2008 | ||||||||||||||||
2007 | |||||||||||||||||
PRASA LOKALNA | |||||||||||||||||
2010 | |||||||||||||||||
2009 | |||||||||||||||||
1 % 2013 na LIPNICZANKĘ | 2008 | ||||||||||||||||
![]() | |||||||||||||||||
Liczba odwiedzin : 23 | Copyright © Wornk 2008-2012 | AKTUALIZACJA: 08.01.2012r. |